W Hiszpanii: „Nie moja dziewica” i represje wobec Booking.com

W tym tygodniu w Inside Spain przyglądamy się temu, jak bardzo katolicka Sewilla jest oburzona renowacją wizerunku Matki Boskiej, który sprawił, że zaczęła przypominać Kim Kardashian, oraz temu, jak nielegalne oferty wynajmu apartamentów na Booking.com są teraz usuwane.
Choć w Sewilli nie trwa jeszcze Wielki Tydzień, obecnie w mieście mówi się głównie o Matce Boskiej.
Dzieje się tak, ponieważ renowacja wizerunku ich patronki, Matki Boskiej - La Virgen de la Macarena - nie spełnia standardów lokalnych mieszkańców, którzy, jak twierdzą, zostali nadmiernie upiększeni lub „jasyzowani”.
Jasyfikacja, dla tych, którzy nie są w temacie (my też nie byliśmy), polega na takiej obróbce zdjęcia, że osoba lub coś staje się prawie nierozpoznawalna, z nierealistycznymi cechami urody.
Żeby było jasne, nie jest to powtórka osławionej restauracji Ecce Homo sprzed dekady, kiedy fresk przedstawiający Jezusa Chrystusa sprawił, że Syn Boży wyglądał jak połączenie małpy i postaci z horroru.
Owszem, nieco grubszej kreski na powiece, może odrobina więcej różu, a nawet mocniejsze konturowanie brwi, ale dla niewprawnego oka nie jest to nieudana robota zasługująca na tak surową krytykę.
Ale z drugiej strony, kim jesteśmy, żeby osądzać? Żarliwe uwielbienie, jakie Sevillanos żywią do swojej Macareny, jest głęboko zakorzenione w ich charakterze, a jeśli wokół prac restauracyjnych narosło tyle zamieszania, to być może z jakiegoś powodu.
Wystarczy zobaczyć płacz mieszkańców podczas Semana Santa, gdy jej kukła jest niesiona ulicami, aby zrozumieć, jak ważna jest dla nich La Virgen .
Zarząd Bractwa Macarena w Sewilli wydał oświadczenie, w którym przeprosił wszystkich członków i wiernych za wszelkie „szkody moralne i religijne”, jakie mogły zostać wyrządzone w wyniku restauracji Marii Santísimy de la Esperanza Macarena . Restauracja ta miała na celu poprawę jej wizerunku po latach szkód wywołanych dymem świec.
Jej oryginalne spojrzenie, opisywane jako mieszanka radości i smutku, zostało przywrócone, „sztuczne rzęsy” odrzucone, opadające oko podniesione. Sevillanos oddychają z ulgą.
Dla osoby z zewnątrz, zwłaszcza wyznającej wiarę chrześcijańską, wydarzenia ostatnich dni pokazują, jak różnorodna może być tu religijność i że hiszpański i andaluzyjski katolicyzm ma swoje własne osobliwości, których nie wszyscy w pełni rozumiemy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Jak bardzo pobożni są współcześni Hiszpanie?
W innych wiadomościach, internetowy gigant rezerwacji hoteli Booking.com musiał usunąć ponad 4000 ofert krótkoterminowego wynajmu w Hiszpanii, reklamowanych na swojej stronie internetowej. Stało się to częścią działań rządu Hiszpanii mających na celu zwalczanie nielegalnego krótkoterminowego wynajmu turystycznego.
Stało się to po tym, jak w maju ubiegłego roku lewicowy rząd Hiszpanii nakazał Airbnb usunięcie z platformy 66 tys. nielegalnych ogłoszeń dotyczących wynajmu domów i mieszkań .
Dla każdego, kto korzystał z serwisu Booking.com , nie jest to żadnym zaskoczeniem, ponieważ obecnie liczba prywatnych właścicieli nieruchomości reklamujących swoje domy wakacyjne na tej stronie jest równie duża, jeśli nie większa, co liczba hoteli.
Dla tych, którzy mają nadzieję, że zniknięcie wynajmu nieruchomości wakacyjnych w Hiszpanii będzie sposobem na rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego w kraju, represje raczej nie przyniosą większych efektów, chociaż i tak stanowią sygnał dla nielicencjonowanych właścicieli nieruchomości wynajmowanych na wakacje.
Platforma z siedzibą w Amsterdamie poinformowała, że 4093 niezgodnych z przepisami ogłoszeń stanowi „mniej niż dwa procent” spośród 200 000 nieruchomości w Hiszpanii i że zawsze współpracowała z władzami w celu uregulowania sektora wynajmu krótkoterminowego.
Większość z nich zlokalizowana była na Wyspach Kanaryjskich, jednym z regionów najbardziej dotkniętych nadmierną turystyką oraz gwałtownym wzrostem cen nieruchomości i czynszów.
„Robimy postępy w walce ze spekulatywnym modelem, który wyrzuca ludzi z ich dzielnic i narusza prawo do domu” – napisał skrajnie lewicowy minister praw konsumentów Pablo Bustinduy w serwisie społecznościowym Bluesky.
Choć pozytywnym sygnałem jest fakt, że hiszpańskie władze traktują poważniej kwestię gwałtownego wzrostu liczby apartamentów turystycznych, to jednak jest to kropla w morzu potrzeb.
Warto też zauważyć, że nie jest to kwestia czarno-biała – w Hiszpanii żyją tysiące ludzi, którzy dzięki przychodom z drugiego domu potrafią przetrwać.
Jeśli ktokolwiek miałby znaleźć się na celowniku, to wielkie korporacje, które skupują apartamenty i zamieniają je w bardziej dochodowe obiekty do wynajmu w stylu Airbnb, zmniejszając tym samym liczbę nieruchomości przeznaczonych na wynajem długoterminowy i nieruchomości mieszkalnych dostępnych na sprzedaż.
Niedawno w artykule opublikowanym na hiszpańskim portalu informacyjnym Cadena Ser wskazano, że w 4 na 10 apartamentów turystycznych w tym kraju nie widnieje licencja, a „nic się nie dzieje”.
W istocie, władze miejskie przymykają oko na te represje, ponieważ nie chcą, aby ich sąsiedzi i/lub wyborcy odczuli negatywne skutki tych represji.
„Nie ma woli, ponieważ nie chcą denerwować tych, którzy pracują w tej branży. Hiszpania kwitnie dzięki turystyce, a hotele nie są już w stanie poradzić sobie z drastycznym wzrostem popytu w ostatnich latach” – powiedział Alejandro Inurrieta, wykładowca na Uniwersytecie Complutense w Madrycie, Cadena Ser.
Jednakże ta sytuacja może się zmienić w najbliższych dniach, ponieważ od 1 lipca wszystkie krótkoterminowe i tymczasowe oferty wynajmu nieruchomości w kraju będą musiały zostać zarejestrowane w hiszpańskim rządzie.
Musimy poczekać i zobaczyć, czy ci, którzy zignorują termin, zostaną ukarani, czy też ostatecznie wszystko wróci do normy.
PRZEWODNIK: Jak zarejestrować mieszkanie turystyczne w hiszpańskim rządzie
Zaloguj się, aby uzyskać więcej informacji
thelocal